Speak pipe

25.10.10

Restauracja 2.0 według Google –oparta na otwartości


Wyobraź sobie restaurację - jakąkolwiek restaurację - działającą dzięki szczerości i informacji. Powiedzmy, że bierzemy Menu do ręki i widzimy dokładnie ile osób zamówiło poszczególne dania. Czy wpłynęło by to na twój wybór? Pomogłoby to odkryć prawdziwe specjały restauracji (powód dla którego ludzie tam przychodzą to muszą być pierogi z krewetkami) i może odkryć coś nowego (400 osób, które zamówiło Pizzę Hawajską w zeszłym miesiącu nie może się mylić...prawda?).

Jeśli restaurator jest prawdziwym zwolennikiem Googlethink, powinien być spragniony większej ilości informacji. Dlaczego nie badać klientów po posiłku? To brzmi przerażająco - co jeśli golonka im nie smakowała? - tak na prawdę nie ma czego się bać. Jeśli łosoś był niedobry i szef kuchni o tym usłyszy, to wyrzuci go z menu i zaoferuje coś lepszego. Każdy wygrywa. Zadziwi on także klientów swoją gotowością do wysłuchania ich opinii. To lepsze niż krążenie między stolikami i pytanie co chwilę czy smakuje (w czasie kolacji wydaje mi się to zbyt niezręcznym i nieuprzejmym aby narzekać; to jak narzekać na pierogi babci w czasie Wigilii). Dlaczego po prostu nie zadać tego pytania wszystkim i nie dać każdemu możliwości odpowiedzi. Twój najgorszy klient , może być twoim najlepszym przyjacielem.

Im więcej warstw informacji posiadasz, tym więcej się uczysz, tym cenniejszą podpowiedzią może być dla Ciebie, to że ludzie którzy lubią to, lubią również tamto. Albo to jest danie popularne wśród biegaczy (dla dbających o zdrowie) lub wśród tych, którzy zamawiają drogie wina (w dobrym guście).

Jeśli wiesz, że twoi goście próbują win, to dlaczego nie wykorzystać ich jako sommelierów.
Niech klienci opiszą i ocenią każdą butelkę. Pokaż które wina były zamawiane do poszczególnych posiłków i co podobało się klientom. Jeśli takie zestawienie danych będzie dostępne tylko w jednej restauracji, będzie ona o wiele bardziej wartościowa pośród innych. Pomyśl otwarcie, dlaczego nie zestawić i nie połączyć informacji od wielu wpływowych ludzi, tak aby klienci mogli się nauczyć, które wino pasuje do wielu rodzajów pikantnych potraw. Jeśli chcesz być odważny, dlaczego nie ujawnisz, że ludzie, którzy lubią twoją restaurację lubią także to wino. Oczywiście, wyślesz innym pewną informację – w końcu jesteście powiązani - ale to jest otwarta pula, więc i oni wyślą informację do Ciebie. Nikt nie je każdego wieczora w tym samym miejscu (co prawda był czas kiedy chodziłem do Sfinksa zdecydowanie za często). Nawet restauracja może myśleć o sobie jako o członku sieci powiązanej informacją gospodarczą.

Sieci wymuszają specjalizację. W dzisiejszym powiązanym świecie nie chcesz być wszystkim dla każdego. Chcesz wyróżnić się tym co robisz najlepiej. Dlatego szef kuchni Gordon Ramsey skupia się na menu restauracji, które pokazuje i leczy w swoim programie Kitchen Nightmares, żeby poznali lepiej biznes w którym działają. Obsługuj niszę, zamiast mas. Rób to co robisz najlepiej.

Teraz, jakby powiedział Emeril La Gasse (słynny amerykański kucharz telewizyjny ) skończmy z półśrodkami: Stwórzmy (ang. open source, czyli otwarte źródła) restaurację.

Umieść przepisy w sieci i zaproś ludzi do podawania sugestii albo nawet edytowania ich na Wikipedii. Może zasugerują więcej soli. Może natrafią na problemy podczas przyrządzania dania w domu, próbując rożnych wariantów i zgłoszą te problemy. W pierwszych latach sieci, wyszukiwałem wiele przepisów na stronie Epicurious.com – internetowej strony magazynu Gourmet and Bon Appetit, gdzie byłem zdumiony widząc ludzi dzielących się własnymi przepisami– i także dzielącymi się komentarzami i wariacjami na temat przepisów z magazynu. Na przykład adaptacja przepisu na pieczony Meksykański czekoladowy tort wg. magazynu przyniosła sugestie, aby zastąpić wodę , kawą z espresso (wielu komentującym osobom podobał się ten pomysł, wypróbowali go i podzielili się spostrzeżeniami); dać dwa razy więcej cynamonu; dodać rumu lub likieru Kahula do polewy, użyć zamrożonych serowych lodów zamiast polewy; nie używać wierzchów, ale podawać z bitą śmietaną i jagodami; opiec orzechy; zamienić mleko i sok pomarańczowy na maślankę; posypać formę mąką kokosową (pomaga z przywieraniem, zobaczysz); i nawet dodać pieprzu cayenne (pieprzu?). Można się spierać, że z tymi dodatkami, że to nie jest już to samo danie, może być lepsze lub gorsze. Nie sugeruję, że takie przepisy, czy menu mają decydować i być wyrocznią ; zobacz zasadę preGoogle o zbyt wielu kucharzach gotujących i psujących ten sam rosół. To kucharz, nie ludzie będą odpowiedzialni jeśli ciasto będzie zbyt pikantne. Więc właśnie pogwałciłem pierwsze prawo Witolda – nie oddam kontroli. Ale dlaczego nie zebrać i nie użyć całej mądrości twoich gości. Dobra restauracja przyciąga w końcu ludzi, którzy doceniają i znają dobre jedzenie. Należy szanować ich gust i wiedzę, na sposób Google.

Ludzie chcą tworzyć, zmieniać, dzielić się i rozwijać swoje pomysły. Być może restauracja może być platformą dla nich. Może zorganizuj konkurs pieczenia tart: Spróbuj tarty zarówno w wersji kucharza jak i naszej klientki pani Zosi – zwycięska tarta będzie potem w menu. Ludzie mogą sugerować dania, które chcieliby, aby kucharz ugotował: „Jadłem wspaniałą sałatkę w restauracji w Wiedniu i zrobiłbym wszystko, żeby zjeść ją znów, u siebie w Poznaniu”. Prawdziwy kucharz przyjął by to jako komplement.

Oczywiście, najlepszą reklamą jest zadowolony klient; ta zasada jest prawdziwsza dla restauracji niż w każdym innym biznesie. Lokalne restauracje – albo krajowe sieci restauracji serwujących zdrowe jedzenie – mogą dołączać do ważnych rozmów i grup on-line, nie po to by spamować reklamami, ale aby słuchać pomysłów i pragnień, i urzeczywistniać je. Wielu fanów jedzenia już rozmawia on-line.Polski agregator blogów „Z pierwszego tłoczenia” zawiera kilkaset blogów. The FoodBLog zawiera 2000 blogów, a to dopiero początek; w Wlk. Brytanii działa Food Bloggers Association.; Chowhound.com ma placówki w całej Ameryce. Zobacz forum What's My Craving należący do Chowhound w Nowym Jorku, gdzie ludzie pytają innych gdzie można znaleźć burrito ala San Francisco (grubą, nadziewaną tortillę), prawdziwe indyjskie biriyani czy koreańskie jajangmyun (kluski z czarnym sojowym makaronem). Jeśli myślisz o jedzeniu jako o podstawie dla społeczności – a tak jest - to myślisz o Facebooku, jak Mark Zuckerberg jego założyciel i pomagasz się jej zorganizować. Być może klienci chcą tworzyć grupy, a ty możesz zaoferować im pomoc. Twoja restauracja może być miejscem na randki w ciemno według przepisu: zjedz, upij się, złap okazję, ożeń się.

Pełna zapału społeczność internetowa dyskutująca o restauracji pomoże pomóc ją sprzedać. Społeczna restauracja będzie pojawiać się wyszukiwarce internetowej jako goście/użytkownicy dyskutujący o niej oraz linki do jej przepisów. Taka transparentna restauracja, która umieszcza znaczną cześć siebie w sieci – przepisy, recenzje win, dane dotyczące tego co smakuje gościom – będzie wysoko pozycjonowana w Google, szczególnie teraz gdy Google stara się aby wyszukiwanie było bardziej regionalnym (mówisz Google gdzie mieszkasz i następnym razem gdy szukasz „pizzy” otrzymasz listę pizzerii z twojej okolicy). Jeśli ludzie będą szukać pysznego steku w okolicy, nazwa restauracji, której goście dyskutują o steku i jej przepisach zostanie wypozycjonowana lepiej.
Restauracja działająca przy użyciu Google, nie stanie się prowadzonym przy użyciu komputerów bistro z menu budowanym przy użyciu algorytmów: roborestauracją. To nie jest Google-think. Zamiast tego, narzędzia takie umożliwią każdemu przedsiębiorstwu budowę nowych relacji z klientami. Nie każdy klient chce osobistych relacji, większość zje i pójdzie dalej. Według zasady jednego procenta Wikipedii, tylko mała cześć użytkowników, angażuje się ale i przynosi największe korzyści.

Restauracje używają nawet mądrość tłumu (crowdsourcing). Internetowy badacz trendów Springwise donosi, że restauracja Instructables, gdzie klienci podejmują decyzje jest już prowadzona w Amsterdamie. Washington Post donosi o tworzeniu restauracji Elements, której właściciele twierdzą, że jest to pierwsza w Ameryce wykorzystująca mądrość tłumu restauracja. Ochotnicy opracowywali koncepcję, wystrój i logo. Otrzymają oni w sumie 10% udziałów, w zależności od ich zaangażowania. Jako fan skwierczących steków i parujących burito, jestem mniej zafascynowany koncepcją Elements: „zrównoważonej wegetariańskiej restauracji z nieprzetworzoną żywnością” (w dyskusji w sieci padły pomysły aby dodać koszerne i bezglutenowe dania do misji z całodobowymi śniadaniami zawierającymi sałatki i owocowe napoje. Właściciel, powiedział Washington Postowi: „tworzenie nieprzetworzonego jedzenia jak na przykład owsiano-konopne kulki może być przyjemnością”. Myślę, że nie należę do takich ludzi.

Jak do tej pory, sugerowałem że restauracje używają internetu do skupienia się na gościach. Google restauratorzy mogą także używać sieci do zostania gwiazdami. Sądząc po popularności reality show bazujących na kuchni, myślę że to jest czas dla kucharzy, aby wyszli z cienia. Restauracje mają swoje historie, dramaty, komedie i wiedzę, którą mogą się podzielić. Jeśli byłbym szefem kuchni, blogowałbym o mojej restauracji; moim guście, podróżach, inspiracjach i trendach, które zauważyłem. Szef kuchni Gordon Ramsey odniósł ogromny sukces w telewizji, bazując na takiej formule. Więc i lokalni szefowie kuchni mogą zostać gwiazdami.Tak jak u nas Magda Gessler w Kuchennych Rewolucjach .Zrobił bym filmy uczyć ludzi jak gotować . Założył bym klub kulinarny z moimi najbardziej lojalnymi fanami - moimi najlepszymi klientami – i pozwolił im na dyskutowanie a nawet decydowanie o menu i przepisach. Mógłbym nawet użyczyć miejsce w mojej restauracji dla mojej społeczności na noc, grać Ramseya w prawdziwym życiu i zrobić restauracyjny show. Restauracje nie sprzedają tylko jedzenia – gotowanych atomów. Są platformami dla przyjemności i rozmów i smaku. Społeczność i kreatywność może zostać na tym zbudowana.