Speak pipe

19.2.11

Psi pokarm lepszy od twojego pasztetu!

Jedzenie naszych czworonogów - te z puszek, jest lepsze od pasztetów, mielonek turystycznych, czy konserw. Czy te szokujące badania spowodują, że będziemy kupowali puchę psiego żarcia?

Tanie konserwy to siedlisko wszelkiego zła. Co jakiś czas inspektorzy inspekcji handlowej robią specjalne badania, które utwierdzają to tezę – czytałem na wp.pl.

Mielonki i wszelkiego rodzaju pasztety z puszki mają naprawdę ohydne składniki. Są to głównie: skórki drobiowe, korpusy po rozczłonkowanych kurczakach i indykach, a nawet resztki po uboju większych zwierząt - skóry świńskie i wołowe, krowie wymiona, chrząstki, kopyta, resztki głowizny. By ulepszyć smak producenci dodają np. aromat wątróbki, co powoduje, że nabieramy się na to, że w puszce jest prawdziwe mięso.

Konserwy dla zwierząt mają o wiele więcej składników odżywczych i są dużo bardziej zdrowsze. Najlepsze firmy produkujące jedzenie dla psów dają w swoich produktach 50-60 proc. czystego mięsa! W ich puszkach nie znajdziemy tez konserwantów i aromatów chemicznych.

Jeśli chodzi natomiast o suchą karmę, to ta jest już dużo gorsza. Także od ludzkiego jedzenia

Banh mi Vietnamska kanapka




Czy jedzenie może być modne? Według najnowszych badań - może. Taką modną przekąską jest właśnie wietnamska kanapka zwana banh mi.

Jak wiele różnych trendów ulicznych, ten także znalazł uznanie w szybko rozwijającym się świecie, spopularyzowali go mieszkańcy Los Angeles , a obecnie pojawia się on już na całym świecie. Mowa o banh mi, która może wyglądać jak zwykła bułka z szynką, ale pod przykrywką powszedniości, ta prosta przekąska przemyca całą gamę smaków rodem z Wietnamu.



Lekka bagietka posmarowana domowej roboty majonezem i pasztetem oraz pieczoną wieprzowiną,lub kurczakiem posypana całą gamą wietnamskich przypraw jest tegorocznym "kanapkowym królem". Składniki banh mi różnią się w zależności od regionu w którym są one robione, lecz wszystkie kanapki mają kilka cech wspólnych: każda składa się z bagietki, , która posmarowana jest pikantnym majonezem, na których znajduje się z kolei pasztet, świeża sałatka z piklowaną marchewką, biała rzodkiewką, cieniutkie plasterki papryki chilli i co najważniejsze - solidna porcja świeżej kolendry.



O banh mi świat po raz pierwszy usłyszał podczas Francuskiej okupacji Indochin w połowie 19 wieku. Tak jak w większości krajów orientu, sztandarowym produktem Wietnamu był ryż, ale po kolonizacji przez Francuzów, wprowadzono tam między innymi chleb oraz pasztet. Jako że wietnamska kultura obraca się wokół jedzenia, tubylcy podchwycili nowe produkty i udoskonalili je swoimi przyprawami oraz popularną w całym kraju wieprzowiną.

Dziś banh mi nie ogranicza się jednak tylko do wieprzowiny. bánh mì thịt nướng: z grillowaną wieprzowiną Istnieje wiele różnych wersji, między innymi z jajecznicą (banh mi trung), kurczakiem (banh mi ga) bánh mì xíu mại: z krojonymi klopsikami mięsnymi.oraz wegetariańskie - z tofu (banh mi chay).

Kielbasa Śląska z Biedronki ?

Dzisiaj kupilem Śląską-marka własna "Nasze Smaki" producent Animex-zawartość 86 % mięsa,rewelacyjna w smaku,znajomi stwierdzili że smakuje jak za PRL 'u  i niedroga 14.5/kg

Gorąco polecam

17.2.11

Phở rosół wołowy po wietnamsku-Moja ulubiona zupa

Daniem, które Wietnamczycy spożywają bez względu na porę dnia jest pho, taki rosół-śmietnik. Mimo że kolebką pho jest Północ, nie ma takiego zakątka kraju, gdzie nie zobaczyłbyś tubylca nachylonego nad miseczką, w skupieniu przebierającego pałeczkami w ryżowym makaronie i siorbiącego rosół. Prawdziwego, esencjonalnego Pho, skosztowałem dopiero w Sajgonie, przy ulicy Pham Ngu Lao. Ascetyczne wnętrze bistra na pierwszy rzut oka nie zachęca. Jest metaliczne. Szpitalne. Ale za szklaną ladą kipi kociołek z zupą, aromat aż wierci w nosie, a na stołach stoją imponujące kosze ze świeżymi ziołami. Tłoczno, a najlepsze jedzenie jest tam, gdzie chodzą tubylcy. Z karty wybieram pho bo (rosół wołowy) na ostro, równie popularny jest pho ga z kurczakiem, ale tutejszy drób jest twardszy i chudszy niż nasz. Dostaję wielką miskę wywaru, ryżowego makaronu i cienko pokrojonych plastrów wołowiny z poszatkowanym szczypiorem i trawą cytrynową. Wszystko pachnie imbirem, cynamonem i anyżem.


Ale to nie koniec. Wietnamska szkoła gotowania każe doprawić zupę po swojemu. Przy pierwszym pho zachowuję się jak kompletny amator, z pomocą przychodzi właściciel knajpki. Z kosza wypełnionego naręczem świeżych ziół (liczy się nie tylko ich smak, ale i walory zdrowotne) wyciąga kolendrę, tajską bazylię, miętę, rzeżuchę, rokiettę, rozrywa liście nad talerzem, żeby uwolnić zapach i wrzuca garściami do zupy. Podsuwa talerz z pokrojonymi, superostrymi papryczkami chilli, kiełkami fasoli i cebulą. To także mogę dodać do pho, ale na papryczki trzeba uważać, po trzech plasterkach delikatny rosół zamienia się w piekielny wywar. Jest jeszcze spodek z solą i pieprzem, do którego wyciskam limonkę, żeby w trakcie jedzenia maczać kawałki mięsa z zupy w powstałym sosie. Jeżeli komuś mało, może doprawić gotowymi sosami z butelki - sojowym, chilli i rybnym. Zupa jest na tyle popularna, że w Wietnamie powstała restauracja sieciowa Pho 24, coś na wzór zachodnich fast foodów, ale z jedzeniem dużo zdrowszym i smaczniejszym.

Jest to moja ulubiona zupa,niestety nieosiągalna w Poznaniu na razie tylko w Wawa zatem ten przepis
Phở - zupa wymawiaj FO, rodzaj rosołu z makaronem i dodatkami. Tradycyjnie przyrządza się dwa rodzaje phở: phở bò z wołowiną i phở gà z mięsem kurczaka. Obecnie tworzone są różne wariacje z innymi dodatkami. Dodatki do phở nie są gotowane, lecz jedynie sparzone we wrzącej zupie,.. Pho jest popularnym daniem w całym Wietnamie, je się ją zarówno na śniadanie, jak i na obiad lub kolację.Ostatnio Wawa oszalała na punkcie Pho


- 1 kg  ogonów lub szponder  wołowych na rosół
- 15 dag surowej wołowiny (rostbef lub pierwsza krzyżowa) lub pieczonej piersi kurczaka
- kawałek (4-5 cm) korzenia imbiru obranego i cieniutko pokrojonego
- po 6 ziaren czarnego pieprzu i kolendry
- kawałek kory cynamonu
- 3-4 goździki
-2 gwiazdki anyżu gwiazdkowego
-2 owoce karadamomu
- 2 łyżki gotowego sosu rybnego (do kupienia w sklepach z azjatycką żywnością lub supermarketach)
- 40 dag makaronu ryżowego (dość grubego)
- sos sojowy do smaku
-cukier trzcinowy
Dodatki
1 średnia cebula pokrojona w piórka
- 3 posiekane szalotki
- strąk posiekanej świeżej papryczki chili
- kiełki soi lub fasoli świeże
- po kilka listków bazylii i kolendry
-czosnek marynowany w plasterkach
- ćwiartki limonki
- słodki sos chili i sos sojowy
Do garnka wrzuć kości z mięsem,   i imbir, wsyp łyżeczkę soli i wlej 2,5 litra zimnej wody. Powoli zagotuj, zmniejsz ogień i gotuj (bez pokrywki) przez 3-4 godziny na malutkim ogniu (co jakiś czas zbieraj szumowiny). Dodaj , przyprawy korzenne i sos rybny, gotuj jeszcze 40 minut na małym ogniu. Przypraw sosem sojowym. Następnie wyjmij mięso z kościami i obierz je  a gdy przestygnie, pokrój je w poprzek włókien na cienkie plasterki, a potem na paski. Wywar odcedź do drugiego garnka. Tuż przed podaniem ugotuj makaron razem z roastbef lub piersią kurczaka według przepisu na opakowaniu, odcedź i rozłóż do miseczek na zupę. Do każdej porcji włóż po kilka paseczków ugotowanej  wołowiny (lub zamiast niej pieczonego lub ugotowanego kurczaka ). Bulion zagotuj, wlej do miseczek z makaronem i kiełkami soi lub fasoli świeżej, posyp cebulą i szalotką i kolendrą. Na osobnym talerzu podaj dodatki do posypania oraz sos chili i sojowy, tak aby każdy sam mógł doprawić swoją porcję, jak lubi.