Speak pipe

3.10.07

ABC technik kulinarnych


Oto kilka ważnych terminów kulinarnych, których znajomość ułatwi przygotowywanie wspaniałych dań:

  • Blanszować – krótko obgotowywać w gorącej wodzie w celu zmiękczenia produktów lub usunięcia z nich zanieczyszczeń.
  • Macerować – produkty namoczyć w alkoholu, aby zmiękły i były delikatniejsze oraz bardziej aromatyczne.
  • Zredukować/odparować – gotować bez przykrycia, aż część płynu wyparuje. W ten sposób zagęszcza się niektóre sosy i zupy.
  • Odszumować – usunąć pianę tworzącą się podczas gotowania na powierzchni bulionów i zup.
  • Szpikować – w mięsie zrobić otwory i umieścić w nich kawałki boczku, słoniny, czosnku itp. Dzięki temu smak mięsa staje się bardziej intensywny, a mięso nie wysusza się podczas obróbki termicznej
  • Zahartować – gorące produkty szybko przelać zimną wodą.
  • Zasmażać – na rozgrzanym tłuszczu smażyć np. mąkę do momentu, aż dobrze wchłonie tłuszcz.

Tak oszukują nas markety

Piotr Miączyński GW 2007-10-01, ostatnia aktualizacja 2007-10-01 21:33:27.0
Towar w promocji kosztuje więcej niż przed nią, a za gratisową butelkę zmiękczacza do prania płaci się 9 zł.
Telewizor LCD 40 cali w promocji za 6849 zł. Wcześniejsza - przekreślona cena - zgodnie z wywieszką 10 999 zł. Klient oszczędza 4 tys. zł? Niekoniecznie. Osoba, która kupi sprzęt, da się zrobić w konia obsłudze warszawskiego marketu E'Leclerc. Faktycznie przed promocją telewizor kosztował tylko o 100 zł drożej.
Według najnowszych badań Inspekcji Handlowej zrobionych na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów polskie sklepy kantują swoich klientów na wiele sposobów. Kontrolerzy zjawili się w 112 marketach - od hipermarketów (np. Tesco, Auchan, Real), przez sieci z kosmetykami (m.in. Rossmann, Drogeria Natura), po sklepy z elektroniką (Avans, Media Markt, Saturn, Electro World) i materiałami budowlanymi (Obi, Nomi).

Markety często brały przekreślone ceny z sufitu, żeby zachęcić klientów do zakupów. Sklepy naciągały klientów na fałszywe gratisy czy wreszcie - podając inne ceny towaru na półce i w kasie.
Przykład - w jednym z hipermarketów Real sprzedawano zestaw Calgonit 5 + 1, do którego "gratis" dodawano płyn Cilit. Zestaw z gratisem kosztował 29,95 zł. Bez gratisu... 26,95 zł (darmowy Cilit kosztował więc faktycznie 3 zł).
Podobną sztuczkę zrobił Piotr i Paweł w Głogowie, który do żelu do prania Persil Power dodawał półlitrowe butelki zmiękczacza do prania Silan. Zestaw promocyjny kosztował 24,99 zł. Sam żel zaś 15,99 zł.

Jeszcze ciekawiej wypadły wyniki badań laboratoryjnych. I tak płyn do mycia szyb Ajax z etykietą "750 ml plus 250 ml gratis" miał w rzeczywistości 750 ml. Podobnie było z preparatem do pielęgnacji podłóg "Tak". Na opakowaniu była informacja "750 ml plus 50 proc. gratis", a w rzeczywistości w butelce było 770-780 ml.

Inspektorzy nałożyli 67 mandatów na sumę 15,1 tys. zł. Trzy wnioski poszły do sądów.

Piotr Miączyński

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
Jak sklepy oszukują na promocjach?
ask, PAP 2007-10-01, ostatnia aktualizacja 2007-10-01 13:48:06.0

Czy 4 tys. zł mniej za telewizor LCD to interesująca oferta? Przedsiębiorcy wiedzą, że dla wielu konsumentów to wielka okazja i starają się wykorzystać - często nieuczciwie. Co trzeci produkt objęty akcją promocyjną wzbudził zastrzeżenia Inspekcji Handlowej.

Badaniem przeprowadzonym na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów objęto 112 placówek handlowych - 100 z nich należało do dużych sieci handlowych. Uchybienia stwierdzono w 39,7 proc. artykułów żywnościowych, natomiast w przypadku innych produktów zastrzeżenia kontrolerów wzbudziło 32 proc. badanych partii.

Najwięcej nieprawidłowości dotyczyło nierzetelnego informowania o cenach towarów oferowanych w promocjach. Zastrzeżenie inspektorów wzbudziła nieuczciwa praktyka przedsiębiorców związana z przekreślaniem cen sugerowanych jako dotychczasowe, które w rzeczywistości nigdy nie obowiązywały. Przykładem może być pozornie korzystna oferta kupna telewizora LCD za 6 849 zł. Przed wyprzedażą telewizor kosztował 6999 zł, tymczasem sprzedawca jako cenę obowiązującą przed obniżką podał 10999 zł.

Kontrolerzy zakwestionowali również nieprawidłowe wyliczanie cen towarów z gratisami. W przypadku 17,3 proc. przebadanych partii były wyższe niż tych, do których upominki nie były dołączane ? różnice sięgały nawet 9 zł. Tym samym to klient ponosił koszt "prezentu".

Ponadto część asortymentu posiadała ceny identyczne jak przed promocją ? mimo to produkty reklamowane były jako znacznie tańsze. Zdarzało się również, że towary, które pojawiły się w danym sklepie po raz pierwszy, sprzedawane były po cenie sugerowanej jako niższa od dotychczas obowiązującej. Ponadto inspektorzy zwrócili uwagę na znaczne rozbieżności między cenami zakodowanymi w czytnikach a tymi, które zostały uwidocznione na terenie sklepu oraz nieprawidłowe wyliczanie cen jednostkowych produktów.

Konsumenci byli również wprowadzani w błąd informacją na opakowaniu, że masa lub pojemność produktu w ramach promocji zostały zwiększone przy utrzymaniu dotychczasowej ceny. Przykładem może być reklama na opakowaniu płynu do mycia szyb sugerująca, że 250 ml konsument dostaje w prezencie, a płaci jedynie za 750 ml. W toku kontroli okazało się, że w promocji dostępne były wyłącznie produkty o pojemności 750 ml.

Ustalenia kontroli dały podstawę do nałożenie 67 mandatów karnych oraz skierowania trzech wniosków do sądów. Do UOKiK przekazano 16 powiadomień o ujawnionych w toku kontroli działaniach mogących stanowić czyn nieuczciwej konkurencji.

Analiza Inspekcji Handlowej pokazała, że obniżka ceny czy upominek dołączany do zakupionego towaru to nie zawsze super okazja. Jak nie ulec hasłom o ostatnim dniu promocji czy wyprzedaży? UOKiK przypomina o zasadach udanych "zakupowych łowów":

- porównuj informacje zawarte w gazetkach reklamowych z tymi, które umieszczane są przy produktach w sklepie;

- ufaj rozsądkowi, nie emocjom. Zdarza się, że cena towarów oferowanych w trakcie promocji bądź wyprzedaży ma taka samą wartość, jak przed rozpoczęciem akcji, ale bywa, że i wyższą;

- przeliczaj wartość towarów z gratisami. Zwracaj uwagę, czy zestaw produktów z podarunkiem to faktycznie okazja. Porównaj, czy zakup tych samych artykułów osobno nie będzie kosztować cię mniej niż - okazyjny komplet?;

- sprawdzaj cenę, którą ostatecznie musisz zapłacić. Przedsiębiorcy mają obowiązek poinformować cię o pełnej cenie danego towaru;

- warto być czujnym, gdy oferta dotyczy produktów spożywczych. Sklepy organizują promocje często wtedy, gdy zależy im na pozbyciu się towarów z uwagi na krótki bądź upływający termin przydatności. Oprócz smaku degustowanego produktu, sprawdź datę ważności.

Jednocześnie UOKiK przypomina, że w przypadku problemów z zakupami konsumenci mogą o pomoc zwrócić się do miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów oraz Inspekcji Handlowej - adresy znajdują się na www.uokik.gov.pl

ask, PAP

US ,TV Chefs Far From Reality

THE third season of “Top Chef” comes to a close tonight, answering questions that have made this contest seem like a timely echo of, or overture to, the precedent-courting presidential race: Will there be a first woman Top Chef or a first nonwhite Top Chef or maybe even a first openly gay Top Chef?

FUTURE CELEBRITIES? Contestants in an episode of “The Next Iron Chef.”

On this matter the Bravo network has expertly teased out the suspense, but along the way it’s settled another issue. While Top Chef contestants must endure a finger-numbing, flesh-nicking decathlon of slicing and dicing, the top chefs who assess them need not come within 10 feet of a whisk — unless, that is, they’re arching an eyebrow at the clumsy way it’s being handled.

One after another, the country’s most esteemed culinary practitioners — Eric Ripert, Daniel Boulud and Geoffrey Zakarian, to name a few — sauntered onto the set, where they ate on command and frowned on cue.

What they didn’t do was cook. And in that sense the show perfectly illustrated how far these celebrities — on “Top Chef,” on “Iron Chef” and its progeny, on any number of programs — have traveled from the tedious, earnest hands-on work that gave them their luster in the first place.

It’s a trajectory all the more interesting for the way it mirrors the evolution of their off-camera careers, in which they’ve morphed into stars so much larger than, and sometimes so loosely tethered to, the nuts and bolts of their craft.

When celebrity chefs show up on TV these days, at least during prime time, they are less likely to be sautéing than to be swaggering through exotic locales (Anthony Bourdain) or swearing at the lesser mortals stuck with the grunt work (Gordon Ramsay). They are outsize personalities tapped for the charisma they can project, not the skill set they are prepared to demonstrate.

The step-by-step cooking tutorials that were once chefs’ stock in trade on television are increasingly relegated to morning news shows and to home-entertainment gurus like Martha Stewart and her down-market, “Yum-O!” successor, Rachael Ray.

Mario Batali used to provide such lessons on “Molto Mario,” but it’s no longer in production. Bobby Flay still dispenses advice on “Boy Meets Grill,” but spends much of his television energies on flashier, less pedagogic projects.

Take “Throwdown.” Mr. Flay cooks on this show, but not principally to educate viewers who might aspire to cook as well as he does. “Throwdown” pits him against a nonprofessional chili or burger maker whose yard or home Mr. Flay visits and whose work he is trying at once to replicate and to trump. He’s a slumming celebrity cooking in the service of bragging rights or humiliation.

Cooking as contest, cooking as derring-do: that pretty much sums up “Iron Chef America,” on which Mr. Flay and Mr. Batali have been mainstays. It’s colorful. It’s kinetic.

But it has limited relevance to the home cook. And it has dubious connection to the actual kitchen paces that any of the chefs in the competition have gone through or might. At no restaurant I’ve ever visited do the kitchen hands or customers present the chef with a surprise ingredient, give him or her a stringent time limit and say, “Go!”

“Iron Chef America” has been so successful that it has created a spinoff, “The Next Iron Chef,” which will have its debut on the Food Network on Sunday night. The show features eight near-celebrity chefs from around the country vying, in an elimination competition, to join Mr. Batali and Mr. Flay as permanent gladiators and become, in words actually spoken by one of the show’s hosts, “a culinary God.”

Toward the end of the first episode, they’re asked to do something with doubtful inspirational value: press an unlikely savory ingredient — squid, tripe and catfish are three examples — into the service of dessert. I’d caution you not to try this at home, but there’s little danger of that.

The most priceless moment comes near the episode’s beginning, when one aspirant, Traci Des Jardins, the executive chef of the restaurant Jardinière in San Francisco, confronts an array of basic tasks that include filleting a salmon and deboning a chicken.

It’s a situation more firmly grounded in kitchen reality than a typical “Iron Chef” stunt, and what’s fascinating is the way Ms. Des Jardins responds to it. Looking nervous, she says with admirable candor that she can only hope the requisite skills are still in her command, because she doesn’t handle such chores often anymore.

How many of the country’s most successful chefs do? As they pump out their books, sign their latest endorsement deals and add 3rd or 6th or 10th restaurants to their burgeoning empires, they move farther away from the meals that the diners in those restaurants eat. They’re less creators than conferrers, lending an aura of glamour to products manufactured and projects maintained by others.

During this season of “Top Chef,” Tom Colicchio, the head judge, opened a new Craft restaurant in Los Angeles and struck a deal for a new Craftsteak at the MGM Grand at Foxwoods resort and casino in Connecticut, which is scheduled to open next year.

The chances seem slim that diners at that Craftsteak will be exposed to Mr. Colicchio’s cooking the way diners at the original Craft in Manhattan once were. What they’ll experience is a remote brush with his celebrity.

And that’s not unlike what the audience for some television food shows get. Viewers are meant to thrill to the presence of a great chef, to revel in his or her quips or tirades, not to catch an honest glimpse of that greatness in meaningful action.

At its heart “Top Chef” remains a show about cooking, the triumphs and pratfalls of its contestants yielding lessons about the way ingredients go together and why a dish succeeds or not.

But the celebrity chefs who do cameos on the “Top Chef” judging panel, greeted by awe-struck stares from those contestants, recall the actors and actresses in the tic-tac-toe boxes of “The Hollywood Squares.” They’re transmitting their fungible star wattage, and they’re a long way from their supposed day jobs