portalspozywczy
04-04-2009, 09:42
Święta to zwykle czas „zakupowej gorączki" i wielu, z pozoru atrakcyjnych, promocji. Ale to także okres nieprzemyślanych i podejmowanych pod presją czasu decyzji. W związku ze zbliżającymi się Świętami Wielkanocnymi, UOKiK radzi, jak kupować rozsądnie.
Tuż przed świętami sklepy kuszą obniżkami cen i ofertami z kolorowych gazetek promocyjnych. „Super cena", „Drugi produkt gratis", „Teraz jeszcze taniej" - takie hasła z pewnością zachęcają do kupowania. Kto bowiem nie chciałby mieć dwóch rzeczy w cenie jednej? Uważajmy jednak, bo przedświąteczne zakupy mogą być dla wielu z nas przykrym rozczarowaniem.
Ostatnia kontrola Inspekcji Handlowej, przeprowadzona na zlecenie UOKiK, objęła 165 placówek należących do dużych sieci handlowych. Zastrzeżenia wzbudziło 29,8 proc. zbadanych towarów - o 6,3 proc. więcej niż rok wcześniej.
Robiąc przedświąteczne zakupy zwróćmy też uwagę na cenę produktu. Jak się okazało, najwięcej zastrzeżeń inspektorów dotyczyło niewłaściwego ich prezentowania - aż przy 20,9 proc. skontrolowanych produktów nie została umieszczona cena sprzed promocji lub za jednostkę miary (np. metr, kilogram, litr). Na wywieszce przy płynie do mycia naczyń o pojemności 1500 ml plus 500 ml „gratis" podano cenę 2,19 zł za litr. Okazało się, że po przeliczeniu faktycznie wynosiła ona 3,29 za litr.
Od kilku groszy do nawet 100 zł wynosiły różnice w cenach wyrobów z dołączonymi gratisami niż tych samych produktów bez „darmowych" dodatków. Na przykład zestaw składający się z kuchenki mikrofalowej (gratis) oraz pralki oferowano w cenie promocyjnej 1 699 zł. Jak się okazało, taka sama pralka bez gratisu kosztowała 1 599 zł. Nieprawidłowości w tym zakresie stwierdzono w przypadku 8,25 proc. skontrolowanych wyrobów - 6,55 proc. mniej niż przed rokiem.
7,6 proc. nieprawidłowości dotyczyło różnic między informacjami podawanymi w ulotce reklamowej a ceną obowiązującą przed promocją - to o 2 proc. mniej niż podczas poprzedniej kontroli. Zdarzały się także przypadki, w których cena promocyjna była równa cenie sprzed promocji, nigdy nie obowiązywała lub obowiązywała tuż przed promocją. Przykładem jest bluzka damska, która oferowana była w takiej samej cenie, jak przed promocją, czyli za 59,50 zł, natomiast w gazetce kosztowała aż 85 zł.
Święta to niewątpliwie wzmożony okres kupowania artykułów spożywczych. Wkładając do koszyka mleko, przetwory mleczne, czy jaja zwróćmy szczególną uwagę na ich oznakowanie i ceny. Jak pokazują najnowsze wyniki kontroli tych produktów przez Inspekcję Handlową, większość opakowań nie zawierała informacji o liczbie zapakowanych jaj oraz o ich klasie jakości. Deklarowanie wyższej, a więc i droższej klasy wagowej jaj to problem stwierdzony w 27,8 proc. skontrolowanych placówkach. Ponadto problemem jest oferowanie innego produktu, niż wynikało to z jego nazwy.
Pochłonięci świątecznymi zakupami, pamiętajmy o tym, że nieświeżą żywność można reklamować - zawsze u sprzedawcy. Trzeba to zrobić niezwłocznie po stwierdzeniu nieprawidłowości. W przypadku produktów spożywczych obowiązują szczególne przepisy - żywność paczkowaną można reklamować w terminie 3 dni od chwili otwarcia, natomiast produkty spożywcze sprzedawane luzem - 3 dni od momentu zakupu.
Kupując żywność, zwróćmy szczególną uwagę na:
Po pierwsze - produkty oferowane w świątecznej promocji często mają krótkie terminy ważności. Dlatego sprawdźmy datę minimalnej trwałości lub termin przydatności do spożycia - pierwsze oznaczenie dotyczy okresu, do którego prawidłowo przechowywany lub transportowany produkt spożywczy zachowuje wszystkie swoje właściwości. Na produktach znajdziemy więc napis: „najlepiej spożyć przed ...". Natomiast termin przydatności do spożycia określa się wyrażeniem „należy spożyć do ..." i oznacza on, że po danym dniu produkt nie nadaje się do spożycia. Znajdziemy go na nietrwałych i łatwo psujących się artykułach spożywczych, np. produktach mięsnych, sałatkach czy nabiale;
Po drugie - umieszczone na opakowaniu informacje nie mogą wprowadzać w błąd, dlatego przykładowo na kartonie powinniśmy znaleźć jasną informację, czy kupujemy „napój" czy też „sok", a może „nektar". Mają one zupełnie inny skład, charakterystykę i trwałość;
Po trzecie - w dochodzeniu praw pomogą nam dowody zakupu - najlepiej paragony, które na nasze żądanie powinien wydawać nie tylko sprzedawca w sklepie, ale również handlujący na targowisku czy bazarze;
Po czwarte - jeśli produkt nie ma wad, a jedynie po dłuższym zastanowieniu okazało się, że nie będzie nam potrzebny, to tylko od dobrej woli sprzedawcy zależy, czy przyjmie go z powrotem i zwróci nam pieniądze;
1 komentarz:
Takie ostrzeganie nia ma sensu. Konsumenci nie sluchaja tego, nie zwracaja na to uwagi.
To co UOKiK powinien czesciej robic to pilnowanie by nie dochodzilo do naruszenia konkurencji na rynku, ale nie poprzez ostrzegania ale poprzez decyzje takie jak w sprawie Era Play Orange czy Kulczyk Holding , takie decyzje maja ogromny sens bo rzeczywiscie wplywaja na rynek.
Ostrzeganie konsumentow nie daje duzych efektow.
Prześlij komentarz