Speak pipe

10.7.12

Wolniej proszę-Slow food



Za mało odpoczywamy, za bardzo się spieszymy. Czas zwolnić tempo, powrócić do naturalnych produktów i celebrowania posiłków - nawołują zwolennicy filozofii spod znaku Slow
Wolniej proszę

Kiedyś ludzie walczyli o wolność, teraz powinni raczej o "powolność" - uważają zwolennicy ruchu Slow. Ich odpowiedź na zabójcze tempo współczesnego życia, pracy, a nawet zabawy, brzmi: zwolnij. Zanim stracisz poczucie sensu, zanim kompletnie się zagubisz, zanim przypomną ci o tym zawał, nerwica i depresja.

Pod nazwą Slow (z ang. powolny) nie kryje się żadna wielka organizacja, ruch ten nie ma rozbudowanych struktur czy legitymacji członkowskich, a mimo to liczba jego sympatyków stale rośnie. Niezależnie od dziedziny, którą się zajmuje (od jedzenia po pracę), postuluje spowolnienie nerwowego tempa narzucanego nam przez nowoczesną cywilizację, a właściwie - powrót do naszego naturalnego rytmu i harmonijne współistnienie ze światem.


Kult szybkości

Przyznajmy, że większość z nas, zwłaszcza w miastach, żyje dziś w biegu i nieustannym "niedoczasie", pod presją naglących terminów, z przyrośniętymi telefonem do ucha i komputerową myszą do ręki. Za mało śpimy, za dużo pracujemy, zaniedbujemy przyjaciół, współmałżonków i dzieci. Takiego tempa nie da się podkręcać w nieskończoność, dlatego wydaje się, że Slow Life (powolne życie) nie jest tylko kolejnym pseudotrendem z kolorowych magazynów, ale wyrazem autentycznej tęsknoty społecznej, nawet jeśli jej realizacja pozostaje jedynie nierealną mrzonką. Swego rodzaju rzecznikiem idei Slow został kanadyjski dziennikarz mieszkający w Londynie - Carl Honore, którego książka "Pochwała Powolności. Jak światowy ruch sprzeciwia się kultowi szybkości"przetłumaczona została już na 30 języków (wyszła także w Polsce). Jako zabiegany mieszkaniec londyńskiego molocha, Carl dobrze poznał na własnej skórze bolesne skutki kultu szybkości. W swojej książce zwraca uwagę, że od czasów rewolucji przemysłowej wciąż rośnie tempo pracy, życia, przemieszczania się, a skutek jest taki, że nasze czasy wymuszają na nas najszybsze życie w historii. O ile w poprzednich stuleciach szybkość życia więcej nam dawała, niż odbierała, dziś bardziej szkodzi, niż ułatwia.


Najpierw Rzym

Dochodzi do absurdów, które byłyby śmieszne, gdyby nie były zatrważające, jak np. przywoływane przez Honore'a kursy szybkiej jogi, jednominutowe bajki dla dzieci czy amerykańskie szybkie pogrzeby, w których żałobnicy podjeżdżają do trumny samochodami.Spowalnianie zaczęło się 20 lat temu w Rzymie. Wówczas to kulinarny recenzent Carlo Petrini powołał wraz z przyjaciółmi stowarzyszenie Slow Food, protestując w ten sposób przeciwko otwarciu fast foodu na zabytkowym placu Hiszpańskim.

Slow Food zachęca do celebrowania potraw, propaguje jedzenie przygotowywane według tradycyjnych receptur i jest dziś najbardziej znaną na świecie organizacją nurtu - ma ponad 150 tysięcy członków. Także najbardziej sformalizowaną,działa bowiem poprzez convivia zrzeszające ekspertów-smakoszy (jedno z nich od 2002 r. także w Krakowie). Organizuje Targi Smaku w Turynie, angażuje się w ochronę ginących lokalnych specjałów, które opatruje charakterystycznym logo przedstawiającym ślimaka (tzw. Arka Smaków), a nawet w edukację, czego dowodem Universita di Scienze Gastronimiche (Uniwersytet Nauk Gastronomicznych) mający swe oddziały w Parmie i Cuneo. To za sprawą takich organizacji jak Slow Food Unia Europejska dajecertyfikaty oryginalności regionalnym specjałom, jak francuski roquefort, szynka z Parmy czy nasz oscypek.


Praca, podróż, miasto

Po Slow Foodzie przyszedł czas na kolejne inicjatywy np. Slow Work. Pod tym hasłem kryje się zachęta do bardziej humanitarnego modelu pracy, w którym nie wyciska się pracowników jak cytryny, żądając wyśrubowanej wydajności kosztem ich zdrowia i życia rodzinnego. Są pierwsze osiągnięcia - 35godzinny dzień pracy we Francji, Szwecji i Belgii, takie programy społeczne, jak angielskie "piątki bez e-maili" czy Work Life Balance służący znalezieniu właściwych proporcji między karierą a życiem osobistym. W Austrii działa Organizacja na rzecz Spowolnienia Czasu, a w Seattle - Odbierz Swój Czas (Take Back Your Time). Istnieje również Slow Travel (powolne podróżowanie) - zamiast zaliczania zabytków pozostajesz w jednym miejscu i robisz to, co miejscowi, i Slow City - zrównoważony rozwój miast, wktórych zamiast hałasu, samochodów i agresywnych reklam proponuje się rowery, ekologiczne pozyskiwanie energii oraz działania na rzecz lokalnej społeczności. Małe kawiarenki, rodzinne restauracje i deptaki w miejsce rozpędzonych estakad i fast foodów.


Manifest w ośmiu punktach

Slow City to kilkadziesiąt małych i średnich miast europejskich, które mają ambicje stać się miejscem dobrym do życia i wychowywania dzieci. To, jak powszechnyjest to problem, pokazuje przypadek z innego kręgu kulturowego. W roku 2002 w Japonii - kraju owładniętym przecież obsesją szybkości i wydajności władze miasta Kakegawa zapoczątkowały japoński ruch Slow City, ogłaszając ośmiopunktowy manifest. Znajdziemy w nim m.in. postulat, by mantrę współczesnego świata "szybko, tanio i wydajnie" zastąpić nowym hasłem - "powoli, na luzie i wygodnie". Czy nie byłoby wspaniale żyć w świecie, który kieruje się takimi priorytetami?jest to problem, pokazuje przypadek z innego kręgu kulturowego. W roku 2002 w Japonii - kraju owładniętym przecież obsesją szybkości i wydajności władze miasta Kakegawa zapoczątkowały japoński ruch Slow City, ogłaszając ośmiopunktowy manifest. Znajdziemy w nim m.in. postulat, by mantrę współczesnego świata "szybko, tanio i wydajnie" zastąpić nowym hasłem - "powoli, na luzie i wygodnie". Czy nie byłoby wspaniale żyć w świecie, który kieruje się takimi priorytetami?

Brak komentarzy: