GW 2012-01-03, ostatnia aktualizacja 2012-01-03 19:16
Jak w świecie mody, tak i w krainie kulinariów trendy ulegają sezonowym zmianom. Co będzie na kulinarnym topie w tym roku? Oto nasze subiektywne typy.
Początek nowego roku sprzyja podsumowaniom oraz wróżbom na najbliższe miesiące. Co będzie modne? Czy nadal będziemy się zachwycać lukrowanymi babeczkami? Czy nasza miłość do dyni nie przeminie? Co będzie hitem wśród szefów kuchni. Oto garść przewidywań (oraz kulinarnych życzeń). Na ile się sprawdziły - to okaże się za 12 miesięcy.
Foodingi
i cookingi
Z przyjaciółmi można nie tylko jeść, ale i gotować. Towarzyskie spotkania połączone z gotowaniem to świetny sposób na wspólne spędzenie czasu. Foodingi, jak nazywa je Tomek Woźniak, to okazja do wspólnego testowania nowych przepisów oraz szlifowania swoich kulinarnych umiejętności pod okiem znajomych bardziej zaprawionych w kuchennych bojach. Dodatkowy atut, nie bez znaczenia w obecnej sytuacji ekonomicznej - takie spotkania są tańsze od wyjścia do knajpy.
Z komórką do knajpy
Widok osób fotografujących zawartość talerzy w restauracji nie jest niczym dziwnym. Na Facebooku roi się od zdjęć potraw zjedzonych na mieście i ugotowanych w domu lub kulinarnych kuriozów znalezionych podczas podróży. Śledząc Foursquare natychmiast dowiesz się, gdzie znajomi poszli na obiad lub co polecają bywalcy danego miejsca. A jeśli sam zjesz coś godnego uwagi, odpal w telefonie Foodspotting i wyślij światu naoczny dowód. Lub zobacz, co jedzą inni na święta, podczas wakacji lub na drugie śniadanie. Nasze przewidywanie - jeszcze więcej jedzenia w komórkach.
Topinambur i spółka
Szefowie kuchni zrehabilitowali już skutecznie "banalne" buraki i kalafiory i udowodnili, ze można z nich wyczarować cuda (nie umknęło to uwadze brytyjskiego dziennikarza i autorka książek kulinarnych Nigela Slatera , który na jesieni odwiedził Polskę). Teraz pora na inne, zapomniane warzywa - na przykład topinambura. Topinambur, czyli słonecznik bulwiasty, to roślina o jadalnych kłączach, które w smaku przypominają trochę ziemniaki, a trochę karczochy (angielska nazwa topinambura to "Jerusalem artichoke"). Topinambur wywodzi się z Ameryki Północnej, a do Europy przybył w XVII w. Ze względu na łatwość uprawy, szybko zyskał na popularności jako roślina jadalna i pastewna. Jednak obecnie topinambur odszedł w niepamięć, wyparty m.in. przez ziemniaki. Teraz topinambur na powrót zaczynają odkrywać szefowie kuchni, Bulwy topinamburu można podawać ugotowane, jako dodatek do dań głównych, przygotowywać z nich puree lub zupy kremy. W odróżnieniu od ziemniaków bogatych w skrobię, kłącza topinamburu są bogate w inulinę - węglowodan pomagający regulować poziom glukozy we krwi. To kolejny argument za tym, by wrócił do łask. A jeszcze mamy brukiew, skorzonerę, rzepki - pokochajmy to, co bulwiaste i korzeniowe.
Wieprzek w całości i dzik w kawałkach
Gulasz z żołądków, cielęce policzki, smażona grasica - jeszcze kilka lat temu pomijane i lekceważone kąski coraz częściej pojawiają się w menu restauracji i nic nie wskazuje na to, by moda na wykorzystywanie mięs z tzw. piątej ćwiartki miała szybko przeminąć. Zwłaszcza, że można je podawać zarówno na "swojski" sposób, jak i w wersji ekskluzywnej. Z kolei zgodnie z trendem na ponowne odkrywanie uroków polskiej kuchni, coraz częściej w menu będziemy mogli znaleźć dziczyznę - sarninę, mięso jelenia, z dzika. W końcu dziczyzna to nasze prawdziwe kulinarne dobro narodowe!
Sery na salony
Polska nie tylko oscypkiem i bundzem stoi. Choć dla wielu osób może to być niespodzianka, w kraju mamy całkiem sporo małych, lokalnych serowarów, którzy produkują sery z mleka krowiego, koziego i owczego, świeże i dojrzewające. By przekonać się o ich różnorodności wystarczy wejść na zajrzeć na blog Polskie Sery Zagrodowe Giena Mientkiewicza , który niestrudzenie wynajduje małych serowarów i opisuje ich smakowite wytwory. Te smakołyki zazwyczaj można upolować tylko na jarmarkach regionalnych lub zaopatrując się bezpośrednio u producentów lub przez internet. Teraz sery zagrodowe powoli zaczynają trafiać do menu restauracji, które - wpisując się w trend lokalności - zaczynają oferować specjały od małych, lokalnych producentów. Czas najwyższy.
Słodko i na topie
U nas nadal moda na muffiny i cupcake'i, a tymczasem redaktorzy portalu kulinarnej Fundacji Jamesa Bearda wieszczą, że rok 2012 będzie należał do canelés - małych ciastek w kształcie babeczek rodem z Francji oraz pączków w regionalnych odmianach, np. tureckich lokma (także skąpanych w syropie) lub kreolskich beignets. Triumf canelés przewiduje także redakcja portalu "Bon Appetit" .
Składniki z nazwiskiem
Dobre jakościowo produkty to znacząca część kulinarnego sukcesu. Zamiast ukrywać źródło pochodzenia produktów, restauratorzy będą chętnie informować o tym, skąd pochodzą składniki serwowanych przez nich dań. Że warzywa do dostarcza do nich pan Jan, mięso pochodzi z ekologicznego gospodarstwa w Małopolsce, a olej - z rodzinnej tłoczni na Kujawach. Skoro składnik jest dobry, warto się chwalić, od kogo pochodzi, by w ten sposób nagrodzić rzetelnego producenta. Może przy odrobinie zachęty wyjdzie ze swoimi produktami poza restauracyjny rynek i pozwoli się nimi cieszyć także podczas gotowania w domu.
A co Waszym zdaniem będzie na kulinarnym topie w tym roku? Czy dalej będą nas kręcić kulinarne reality show? Jakie produkty pokochamy, a jakie odsuniemy w kąt? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach oraz na stronie Ugotuj.to na Facebooku .
Z przyjaciółmi można nie tylko jeść, ale i gotować. Towarzyskie spotkania połączone z gotowaniem to świetny sposób na wspólne spędzenie czasu. Foodingi, jak nazywa je Tomek Woźniak, to okazja do wspólnego testowania nowych przepisów oraz szlifowania swoich kulinarnych umiejętności pod okiem znajomych bardziej zaprawionych w kuchennych bojach. Dodatkowy atut, nie bez znaczenia w obecnej sytuacji ekonomicznej - takie spotkania są tańsze od wyjścia do knajpy.
Z komórką do knajpy
Widok osób fotografujących zawartość talerzy w restauracji nie jest niczym dziwnym. Na Facebooku roi się od zdjęć potraw zjedzonych na mieście i ugotowanych w domu lub kulinarnych kuriozów znalezionych podczas podróży. Śledząc Foursquare natychmiast dowiesz się, gdzie znajomi poszli na obiad lub co polecają bywalcy danego miejsca. A jeśli sam zjesz coś godnego uwagi, odpal w telefonie Foodspotting i wyślij światu naoczny dowód. Lub zobacz, co jedzą inni na święta, podczas wakacji lub na drugie śniadanie. Nasze przewidywanie - jeszcze więcej jedzenia w komórkach.
Topinambur i spółka
Szefowie kuchni zrehabilitowali już skutecznie "banalne" buraki i kalafiory i udowodnili, ze można z nich wyczarować cuda (nie umknęło to uwadze brytyjskiego dziennikarza i autorka książek kulinarnych Nigela Slatera , który na jesieni odwiedził Polskę). Teraz pora na inne, zapomniane warzywa - na przykład topinambura. Topinambur, czyli słonecznik bulwiasty, to roślina o jadalnych kłączach, które w smaku przypominają trochę ziemniaki, a trochę karczochy (angielska nazwa topinambura to "Jerusalem artichoke"). Topinambur wywodzi się z Ameryki Północnej, a do Europy przybył w XVII w. Ze względu na łatwość uprawy, szybko zyskał na popularności jako roślina jadalna i pastewna. Jednak obecnie topinambur odszedł w niepamięć, wyparty m.in. przez ziemniaki. Teraz topinambur na powrót zaczynają odkrywać szefowie kuchni, Bulwy topinamburu można podawać ugotowane, jako dodatek do dań głównych, przygotowywać z nich puree lub zupy kremy. W odróżnieniu od ziemniaków bogatych w skrobię, kłącza topinamburu są bogate w inulinę - węglowodan pomagający regulować poziom glukozy we krwi. To kolejny argument za tym, by wrócił do łask. A jeszcze mamy brukiew, skorzonerę, rzepki - pokochajmy to, co bulwiaste i korzeniowe.
Wieprzek w całości i dzik w kawałkach
Gulasz z żołądków, cielęce policzki, smażona grasica - jeszcze kilka lat temu pomijane i lekceważone kąski coraz częściej pojawiają się w menu restauracji i nic nie wskazuje na to, by moda na wykorzystywanie mięs z tzw. piątej ćwiartki miała szybko przeminąć. Zwłaszcza, że można je podawać zarówno na "swojski" sposób, jak i w wersji ekskluzywnej. Z kolei zgodnie z trendem na ponowne odkrywanie uroków polskiej kuchni, coraz częściej w menu będziemy mogli znaleźć dziczyznę - sarninę, mięso jelenia, z dzika. W końcu dziczyzna to nasze prawdziwe kulinarne dobro narodowe!
Sery na salony
Polska nie tylko oscypkiem i bundzem stoi. Choć dla wielu osób może to być niespodzianka, w kraju mamy całkiem sporo małych, lokalnych serowarów, którzy produkują sery z mleka krowiego, koziego i owczego, świeże i dojrzewające. By przekonać się o ich różnorodności wystarczy wejść na zajrzeć na blog Polskie Sery Zagrodowe Giena Mientkiewicza , który niestrudzenie wynajduje małych serowarów i opisuje ich smakowite wytwory. Te smakołyki zazwyczaj można upolować tylko na jarmarkach regionalnych lub zaopatrując się bezpośrednio u producentów lub przez internet. Teraz sery zagrodowe powoli zaczynają trafiać do menu restauracji, które - wpisując się w trend lokalności - zaczynają oferować specjały od małych, lokalnych producentów. Czas najwyższy.
Słodko i na topie
U nas nadal moda na muffiny i cupcake'i, a tymczasem redaktorzy portalu kulinarnej Fundacji Jamesa Bearda wieszczą, że rok 2012 będzie należał do canelés - małych ciastek w kształcie babeczek rodem z Francji oraz pączków w regionalnych odmianach, np. tureckich lokma (także skąpanych w syropie) lub kreolskich beignets. Triumf canelés przewiduje także redakcja portalu "Bon Appetit" .
Składniki z nazwiskiem
Dobre jakościowo produkty to znacząca część kulinarnego sukcesu. Zamiast ukrywać źródło pochodzenia produktów, restauratorzy będą chętnie informować o tym, skąd pochodzą składniki serwowanych przez nich dań. Że warzywa do dostarcza do nich pan Jan, mięso pochodzi z ekologicznego gospodarstwa w Małopolsce, a olej - z rodzinnej tłoczni na Kujawach. Skoro składnik jest dobry, warto się chwalić, od kogo pochodzi, by w ten sposób nagrodzić rzetelnego producenta. Może przy odrobinie zachęty wyjdzie ze swoimi produktami poza restauracyjny rynek i pozwoli się nimi cieszyć także podczas gotowania w domu.
A co Waszym zdaniem będzie na kulinarnym topie w tym roku? Czy dalej będą nas kręcić kulinarne reality show? Jakie produkty pokochamy, a jakie odsuniemy w kąt? Czekamy na Wasze opinie w komentarzach oraz na stronie Ugotuj.to na Facebooku .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz